Oficjalnie Durarara!!
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Rozdział 2 cz. 1

Go down 
AutorWiadomość
Chrome
Informator
Chrome


Female Wiek : 27
Skąd : Warszawa
Posty : 41
Dołączył/a : 02/05/2014

Rozdział 2 cz. 1 Empty
PisanieTemat: Rozdział 2 cz. 1   Rozdział 2 cz. 1 Icon_minitime20.06.14 19:41

-

<< Rozdział 1 cz. 2 || Rozdział 2 cz. 2 >>

-

Rozdział drugi: Mao, Gazeta Młodzieżowa “Nowe Życie Już W Wiośnie! Jak Wybić Się W Nowym Liceum W Tokio, Część Ikebukuro”


Rozdział 2 cz. 1 2uqg0gy

„Teraz, kiedy nadeszła wiosna, ODŚWIEŻ się!

Nowe życie rozpoczyna nowe spotkania w zupełnie nowym mieście!

Czy uda Ci się natknąć na coś świeżego i nowego, kiedy rozpoczniesz Swoje nowe życie w Ikebukuro?

Niektórzy już Cię wyprzedzili… ale jeśli chcesz ich dogonić, weź tę gazetę i zacznij zdobywać punkty doświadczenia w Ikebukuro. Szykuj się na prawdziwe spotkania, które los już dla ciebie przygotował!”

♂♀

Po przekartkowaniu, chłopak zabrał gazetę i ruszył w stronę kas.

Nazywał się Mikado Ryuugamine.

Właśnie rozpoczął swój drugi rok w Akademii Raira, prywatnym liceum w centrum Ikebukuro.

Był to również jego drugi rok w Ikebukuro, jednak z jakiegoś powodu wciąż szukał artykułów jak te wyżej.
Miał już w plecaku trzy podobne gazety jak ta, którą trzymał w ręku.

W milczeniu opuścił sklep, kierując się w stronę baru karaoke znajdującego się tuż obok.

Jedzenie, które tam podawano, było lepsze, niż w przeciętej restauracji. Co ważniejsze, połączono wiele różnych systemów karaoke, dzięki czemu oferował on obszerniejszy wybór piosenek.

Mikado nieco niepewnie wszedł do środka i poprosił o numer zarezerwowanego pokoiku, zanim poszedł go znaleźć.

Szóste piętro składało się z kilku takich pokoi. Wszedł do jednego z nich i zobaczył, że inni już na niego czekali.

-Yahuu! Mikusiu, jak idzie?

-Tak się spóźniłeś, że musieliśmy zamówić za ciebie herbatę ulung i inne rzeczy~

Najpierw odezwali się mężczyzna i kobieta w codziennych, choć modnych ubraniach.

Wyglądali jak modele, choć stos mang, powieści, gier, filmów anime i innych podobnych gadżetów niszczył ich wizerunek.

Przy nich siedziała dziewczyna, ubrana w ten sam mundurek co Mikado. Była mocno zarumieniona, trzymając w ręku odważnie ubraną figurkę kobiecej postaci.

Wydała z siebie cichy pisk, kiedy dostrzegła Mikado, po czym szybko oddała ją Karisawie i skuliła się.

-Ah… um… Sonohara-san, mogę usiąść obok ciebie?

-…O-oczywiście!

Łagodnie wyglądająca dziewczyna w okularach mocniej się zarumieniła. Jej figura, porównywalna z tą należącą do figurki, zesztywniała w zażenowaniu.

-Dobrze cię widzieć, M-Mikado-kun.

-Dzięki. Przepraszam, że się spóźniłem. Przepraszam, Karisawa-san, Yumasaki-san.

Karisawa i Yumasaki uśmiechnęli się ciepło w odpowiedzi na jego przeprosiny.

-Nie ma problemu, i tak mamy sporo wolnego czasu w ciągu dnia.

-To prawda. Kiedy otwarte są księgarnie, nie mamy nic do robienia.

Dwójka w nieformalnych strojach była o wiele bardziej wyluzowana niż nieco napięta para w szkolnych mundurkach.

Po tym jak przyniesiono im napoje, zaczęli rozmawiać o pewnych sprawach przy zamkniętych drzwiach.

-Więc o co chcieliście nas zapytać?

-Ja… um… Wiem, że to trochę niezręczne, prosić was o coś takiego…

Mikado wypuścił powietrze z płuc i odczekał chwilkę, zanim zmusił się do kontynuowania.

-Proszę… nauczcie nas oprowadzać innych po Ikebukuro.

♂♀

Wydarzyło się to dwa dni temu.

Nowi uczniowie zostali oficjalne przywitani podczas ceremonii rozpoczęcia roku szkolnego w Akademii Raira.

Mikado i Anri dalej chodzili do jednej klasy, tak samo kontynuowali swoje obowiązki jako przedstawiciele klasy.

Kiedy zakończyło się krótkie spotkanie samorządu szkolnego i każdy się przedstawił…

Mikado chciał dogonić Anri, która wyszła wcześniej od niego, ale jakiś głos go zawołał.

-…Przepraszam! Jesteś Ryuugamine-senpai, nie?

// Senpai (wym. sempai) japoński zwrot grzecznościowy, używany w odniesieniu do osoby relatywnie starszej wiekiem, o większym stażu, ze starszego, wcześniejszego rocznika, także posiadającej wyższy stopień szkoleniowy np. w sporcie.

Odwrócił się i zobaczył chłopaka w mundurku Rairy.

-Um… tak, a ty… przedstawiłeś się… Aoba-kun?

-Tak! Jestem Aoba Kuronuma, pierwszoklasista!

Chłopak miał błyszczące oczy i dziewczęce rysy twarzy. Ponadto był na tyle niski, że można było go wziąć za gimnazjalistę, albo nawet ucznia podstawówki.

Mikado zdawał sobie sprawę, że sam nie wyglądał zbyt dojrzale, jednak chłopak przed nim wyglądał jeszcze młodziej niż on, kiedy był w tym samym wieku.

-Zaskoczyłeś mnie, kiedy usłyszałem jak się przedstawiłeś! Nie spodziewałem się, że cię tu spotkam, Ryuugamine-senpai!

Chłopak mówił z dużą ilością energii, podczas gdy Mikado był nieco oszołomiony.

Kim on jest?

To dziwne… Spotkaliśmy się kiedyś?


Mikado usiłował przypomnieć sobie kim on był, gdyż nieładnie było tak zapomnieć czyjąś twarz, nawet kiedy był to jego kouhai*. Jednak w ogóle go nie pamiętał.

// Kouhai - słowo określające ludzi młodszych wiekiem lub stażem

Aoba uśmiechnął się do niego łagodnie, jakby wiedział o czym myślał, po czym powiedział:

-Ahh, przepraszam. Chyba o mnie wcześniej nie słyszałeś, senpai.

-Uh, rozumiem. Um… więc co cię tak zaskoczyło?

To było normalne pytanie. Chłopak odpowiedział radośnie:

-Bo…uh…

Zamknął usta i sprawdził, czy nie było nikogo w pobliżu, po czym ściszył głos i powiedział:

-Senpai… jesteś w Dollarach, prawda?

-…Uhh!

Mikado potrafił tylko stać z otwartymi ustami, kiedy usłyszał słowa chłopaka.

-O… O czym ty mówisz?

Dokładnie w tym momencie, wewnątrz plecaka Mikado, odezwał się jego telefon.  

Sądząc po długości dzwonka, dostał wiadomość.

-Ah. W końcu.

Chłopak uśmiechał się sympatycznie.

Mikado szybko wyciągnął swoją komórkę. Była to wiadomość wysłana wszystkim członkom Dollarów na liście.

“Rekrutuję w Akademii Raira! Informujcie mnie jak idzie w innych szkołach!”

Wysłał ją jeden z kilkuset ludzi na liście dyskusyjnej.

Kiedy zobaczył nazwę „Young Leaf Mark”*, Mikado przeniósł wzrok z ekranu na chłopaka stojącego przed nim.

// Aoba po japońsku to dosłownie „zielona liść”

-Czy… to… ty…?

-„Young Leaf Mark” to ja! Dołączyłem się około numeru sześćset czy coś. Ale wiesz jak zawieszono stronę Dollarów po tej sprawie ze spamowaniem? Dlatego moja nazwa się nie pokazała...

-Cz-czemu myślisz, że jestem w Dollarach?

Chłopak uśmiechnął się niewinnie, podczas gdy Mikado wyglądał na zaniepokojonego, i powiedział:

-Nie mam konkretnych dowodów. Ale pomyśl… jakiś rok temu, podczas pierwszego spotkania Dollarów… Senpai, rozmawiałeś z kobietą, naszym wrogiem, prawda? Zapamiętałem to, bo strasznie mnie zainteresowało!

Dollary to wyjątkowy gang, który rozpowszechniał swoje terytorium przez sieć.

Nie dało się ich jednoznacznie opisać. Byli czymś w rodzaju kolorowego gangu, choć nie mieli żadnej hierarchii… ich członkowie byli wszędzie.

Krążyły plotki, że niedawno mieli konflikt z Żółtymi Szalikami, jednak jakoś nagle przywrócono pokój i konflikt ostygł.

Gdyby Dollary byli kolorowym gangiem, ich kolor byłby pewnie„przezroczysty” a może byłby nawet„kamuflażem”. W taki sposób Dollary wtapiały się w miasto, nie ogłaszając swojej wszechobecności kolorowymi dodatkami.

Komunikowali się ze sobą między wiadomościami sms albo przez internet.

Były to dyskretne sposoby, przez które ciężko było wyśledzić członków Dollarów.

Nawet licealistka czy kura domowa, którą miniesz na ulicy, mogłyby należeć do Dollarów…

To „podejrzenie”, ugruntowane w umysłach ludzi, było główną ochroną Dollarów.

Podejrzenie, które mogło okazać się prawdziwe, co było źródłem ich ataków.

Taki był kolorowy gang, nazwany Dollarami… Tak przenikliwy, że rozsiewał podejrzenia i strach.

Prawie żaden członek nie wiedział, kto był liderem. Tożsamość założyciela pozostawała w ciemności.

Jednak…

Tajemniczy założyciel w tej chwili czuł na plecach zimny pot, słysząc słowa jego młodszego kolegi.

-Uhh… uhhh… ja… wydaje mi się, że masz niewłaściwą osobę…

-Ale wiadomość…?

-Ah… ahhh… t-tak.

-Wiem, chcesz, żeby pozostało to tajemnicą, tak? Nie martw się, umiem dochować tajemnic! To jakby moje hobby!

Aoba przyglądał mu się, a w jego oczach malowała się niewinność oraz szacunek, przez co Mikado znieruchomiał, nie potrafiąc odpowiedzieć.

Faktycznie, rok temu Mikado miał problemy z pewną firmą.

-Ale czemu Mikado-senpai tej nocy rozmawiał z tą kobietą? … Czy Mikado-senpai… jest kimś ważnym w Dollarach?

-Nie nie nie! Nie ma ‘ważnych osób’ w Dollarach! Jestem… jestem jak każdy inny!

-Naprawdę? Ale i tak! Tak się cieszę, że znam kogoś bliskiego, kto również jest w Dollarach!

Jego zachowanie było tak dziecinne jak wyraz jego twarzy.

Dla osób, które ich nie znały, pewnie wyglądali jak bracia z gimnazjum. Jednak obywaj byli licealistami.

Mikado nie miał pojęcia jak sobie z nim poradzić, jednak w końcu westchnął i odpowiedział swojemu młodszemu koledze, rozglądając się uważnie.

-… Rozumiem. Ale lepiej by było, gdybyś nie mówił o tym w szkole. Byłbym wdzięczny, gdyby to zostało między nami.

Pomimo iż odpowiedź starszego chłopaka była nieco chłodna, Aoba dalej się uśmiechał. Nawet poprosił Mikado o coś w zamian.

-Zrozumiano! Ale mam też pewną prośbę, senpai!

-Co takiego?

-Nie znam Ikebukuro zbyt dobrze. Mógłbyś mnie kiedyś oprowadzić?

♂♀

Od razu porozmawiał o tym z Anri i razem doszli do wniosku, że sami nie potrafią tego zrobić. Dlatego poprosili swoich przyjaciół, Yumasakiego i Karisawę, którzy lepiej znali miasto, żeby im pomogli.

Naprawdę nie miałbym takich problemów, gdyby Masaomi tu był…

Jednak szybko pozbył się tej myśli.

Masaomi Kida zawsze był jego najlepszym przyjacielem, jednak już zniknął z życia Mikado i Anri.

Wyglądało na to, że był kluczową osobą w „Żółtych Szalikach”, czyli przewodził gangiem, który rzucił się na Dollary. Kiedy dowiedział się kim był Mikado i vice versa, zniknął. Mikado nie przejął się swoim odkryciem tak jak Masaomi, jednak pomyślał, że Kida pewnie miał swoje powody i nie próbował bardziej zagłębiać się w jego przeszłości.

Niedobrze. Nie mogę polegać na Masaomim w każdej małej sprawie, jak teraz. Inaczej będzie miał powód do śmiania się ze mnie, kiedy wreszcie się spotkamy.


Z takimi myślami oczekiwał jego powrotu.

Czekał na dzień, kiedy spotkają się znowu we trójkę z Anri.

-Mikado? Mikado? Wszystko w porządku? Ej…

-Eh…

Mikado podniósł głowę, kiedy ktoś zawołał jego imię.

-Jesteś śpiący? Może zaśpiewamy ci jakieś piosenki z anime, żeby odstraszyć sennego robaczka?

-Huh… eh… ahhh! P-przepraszam!

Mikado zdał sobie sprawę, że był zbyt pochłonięty wspomnieniami o Masaomim i Żółtych Szalikach. Zmusił się przenieść z powrotem do rzeczywistość.

Yumasaki i Karisawa byli bardziej entuzjastyczni niż się spodziewał, po tym jak wyjaśnił sytuację.

Zaczęli namiętnie dyskutować o miejscach, które powinni pokazać młodemu człowiekowi.

Choć tak jak przewidziano, Karisawa i Yumasaki na początku wspomnieli o sklepach jak Animate, Toranoana i Yellow Submarine, Mikado uspokoił się kiedy zaczęli wymieniać mniej lub bardziej normalne miejsca.

Kiedy on myślał o takich rzeczach, zobaczył jak Karisawa podniosła głowę i zaproponowała:

-Może pójdziemy z wami?

-Eh?

-Miejsca, o których zaraz powiemy, nie są zbyt łatwe do opisywania na piśmie. Nie byłoby lepiej, gdybyśmy po prostu poszli z wami? No i nie mamy pojęcia czym interesuje się twój kouhai, więc pozwól nam go najpierw spotkać i wtedy ustalimy dokładniejszy plan.

-Um…

Mikado nie wiedział co odpowiedzieć.

To prawda, że była to wspaniała propozycja, ale czy jego całkowicie normalny kouhai wytrzyma z tą dwójką?

Wyglądali zwyczajnie, jednak kiedy zaczęli rozmawiać, brzmieli jak ambasadorzy ze sfery dwuwymiarowej… niekoniecznie ujmujące.  

Przyzwyczaił się do ich wybryków, jednak nie miał pojęcia jak zareaguje Aoba Kuronuma.

Poza tym to pewnie nie będzie problem. Kiedy pogadają, zobaczy, że są dobrymi ludźmi.

Mikado, który przez jego łagodny temperament ślepo wierzył w siłę komunikacji, pokiwał głową w niemej zgodzie.

-Naprawdę? Można was poprosić, żebyście poszli z nami?

-Oczywiście. Jesteśmy wolni do wieczora.

-Nie macie żadnej pracy na pół etatu ani nic?

Karisawa spojrzała na niego, zaskoczona, kiedy zadał to pytanie nerwowym głosem.

-Eh? Nie mówiliśmy?

-?

-Ja i Yumacchi* jesteśmy wolnymi strzelcami, więc mamy całkiem elastyczne godziny pracy.

// -cchi: zdrobnienie imienia

-Wolny strzelec..?

Mikado przechylił głowę w bok, zmieszany. Karisawa popijała swoją herbatę i wyjaśniła:

-Tak. Dotachin jest bardziej wyspecjalizowany. Togusacchi żyje z wynajmu mieszkania, które odziedziczył po rodzicach. Jego brat zajmuje się domem, a Togusacchi zbiera czynsz. Dogadujemy się z nimi bo wszyscy mamy dużo wolnego czasu. Jeszcze rok temu każdy miał pracę na pełen etat, oprócz Dotachina.

Po wysłuchaniu Karisawy, Mikado zdał sobie sprawę, że powinien był domyślić się, że nie mieli regularnej pracy, skoro mogli się z nim spotkać o tej porze dnia.

Zawsze, kiedy widział ich na ulicy, jedynie włóczyli się w nieformalnych strojach. Zwykle byli z Kadotą i Togusą, jednak wspólnie sprawiali wrażenie osób wykonujących wolne zawody albo bezdomnych.

-Ja sprzedaję ręcznie wykonaną biżuterię. Ale Yumacchi jest niesamowity! On jest… um, jak to się nazywa, lodowym rzeźbiarzem? Nieważne, bierze zlecenia na te rzeźby z lodu, które ustawiają na imprezach.

-Wow…!

-Nie nie nie, nie jestem taki dobry. Nie mam stałych kontaktów z hotelami ani nic, więc wciąż boję się, że któregoś dnia nie będę miał pracy. Ale takie rzeźby postaci ACG* są bardzo popularne na imprezach wydawnictw i projektach fotograficznych. Jeśli będę mógł dalej takie tworzyć, to jakby moje powołanie. Kiedyś będę pracował dla Kaiyodo*!

// ACG – American Comics Group

// Kaiyodo – największy japoński wytwórca produktów ACG

Yumasaki brzmiał na nieco zażenowanego. Mikado patrzył na dwójkę z podziwem gdy słuchał, mocno zaskoczony, że jednak mieli pracę. Anri gapiła się na nich z tym samym zaskoczeniem w oczach, więc Mikado pewnie nie był jedynym, który myślał, że byli bezrobotni. Jednak musieli mieć w miarę stałe dochody, skoro stać ich było na codzienne zakupy w księgarniach.

Jednak nie można było wykluczyć możliwości, że płacili za książki pieniędzmi przeznaczonymi na jedzenie.

Mikado ukłonił się z powagą, wciąż myśląc o takich rzeczach.

-Dziękuję, że zgodziliście się nam pomóc! Do zobaczenia jutro…!

Jednak jego wdzięczność nagle zmieniła się w ubolewanie, kiedy odezwał się Yumasaki…

-Dobra! To zaczniemy od zwiedzania miejsc, które pojawiły się w anime i mangach, mające miejsce w Ikebukuro!

♂♀

Dwie godziny później, Zachodnia Brama Ikebukuro

-To wszystko na nasz koszt, więc możecie sobie też pośpiewać. -Karisawa zwróciła się do Mikado i Anri. Byli zbyt bojaźliwi, żeby odmówić na zaproszenie, więc skończyło się na tym, że zabrano ich na dwugodzinną mieszankę piosenek anime.

Nigdy wcześniej nie słyszeli większości piosenek. Jednak Yumasaki i Karisawa śpiewali, jakby ćwiczyli je wszystkie setki razy.

W sumie Mikado nie zdziwiłby się, gdyby tak było.

Wyglądało na to, że najbardziej podobały im się najnowsze piosenki anime zaśpiewane przez Ruri Hijiribe. Jedną z nich nawet zaśpiewali oddzielnie.

Potem Mikado i Anri rozmawiali z dwójką, idąc przez Zachodnią Bramę, zanim się pożegnali.

-Dzięki, że poszliście z nami!

Rozdział 2 cz. 1 N2jor6

-Mmm, nie ma problemu. Ja też muszę wam podziękować, Karisawa-san, Yumasaki-san…

-Eh? Czemu?

-Parę rzeczy się wydarzyło…

Mikado celowo unikał myślenia o tym, kiedy próbował wymyślić sposób na zmianę tematu.

Właśnie miał zapytać, czy coś ciekawego wydarzyło się podczas przerwy wiosennej…

Zobaczyli coś dziwnego.

Mianowicie – białą maskę gazową.

Zobaczył mężczyznę w białej masce gazowej i płaszczu tego samego koloru, rozmawiającego z całkiem wysokim kaukaskim mężczyzną w zakątku Parku Zachodniej Bramy.

Choć wiedział, że niekulturalnie tak się gapić, nie mógł się powstrzymać. Powiedział do Anri:

-Co ten facet w białej masce robi… ten obcokrajowiec obok niego nie ma na sobie nic takiego, więc nie ma tam wycieku gazu, nie?

Ale Anri nie odpowiedziała.

Mikado, myśląc, że może nie usłyszała go, odwrócił się i dostrzegł coś dziwnego w jej oczach.

Jej oczy, pełne zaskoczenia, wpatrywały się w miejsce, gdzie przed chwilą patrzył Mikado.

-Sonohara-san..?

-Ah… Przepraszam. Zastanawiałam się czemu ten facet ma na sobie biała maskę gazową… to takie dziwne…

-Eh? Ah, znaczy, to prawda, to naprawdę dziwne.

Mikado pomachał jej, kiedy znowu uśmiechała się normalnie, i ruszył w stronę domu.

Natomiast Anri zaczęła iść w stronę swojego domu, zanim…

…odwróciła się, żeby upewnić się, że Mikado odszedł, po czym wróciła tam, gdzie przed chwilą stali.

♂♀

-Więc… Może znajdziemy jakąś kawiarnię, gdzie usiądziemy i tam podam ci szczegóły?

-Dane, które mi właśnie podałeś, powinny zawierać wszystkie szczegóły, da? Wtedy udzielanie się towarzysko jest zbędne.

-I tak lepiej, żebym ja ci to powiedział. Lepiej niż gdybyś wrócił do domu, sprawdził dane i natychmiast pomyślał, że próbuję cię oszukać.

-Co to znaczy?

Nie dało się odczytać min dwóch mężczyzn, którzy rozmawiali ze sobą. Z różnych powodów.

Twarz wysokiego kaukaskiego mężczyzny była dosłownie bez emocji.

Twarz Japończyka schowana była za maską gazową.

Nikt raczej nie chciałby do nich podejść; jednak Anri wciąż przybliżała się do nich małymi, nieśmiałymi krokami.

Nagle, jakby wyczuł jej obecność, obcokrajowiec cicho odwrócił się i spojrzał na Anri z łagodnym uśmiechem.

-Szukasz czegoś, piękna dziewczynko?

Biały mężczyzna był niewątpliwie obcokrajowcem, jednak mimo to jego japoński był bezbłędny.

Anri znieruchomiała, czując jego groźną aurę. Nie mogła jednak uciec, byłoby to sprzeczne z jej celem. Kiwnęła do niego i odezwała się do mężczyzny w masce gazowej.

-Um… właściwie… my, um… dzień dobry…

Anri teraz żałowała, kiedy zdała sobie sprawę, że nawet nie znała jego imienia.

Jednak ten mężczyzna, kiedy rozmawiał z Celty w zeszłym miesiącu, powiedział do niej:

-To niemożliwe, żebyś była… córką małżeństwa Sonohara, które prowadziło sklep z antykami, nie?

Od tej pory pamiętała go.

I tak ciężko było go pomylić z kimkolwiek innym, skoro miał na sobie tę maskę gazową.

Wyglądało na to, że wiedział kogo Anri szukała, kiedy kiwnęła do niego.

Mężczyzna w masce przyjrzał się obcokrajowcowi, ten powiedział:

-Jeśli to tylko wymiana uprzejmości, proszę bardzo.

Zaczął do niej mówić zza maski gazowej.

-Jesteś córką tych, którzy prowadzili sklep z antykami, prawda? Urgh, wybacz, że podczas naszego ostatniego spotkania musiałaś mnie zobaczyć w tak żenującym stanie.

-Przepraszam… czy znał pan moich rodziców?

-… Tak jakby. W sumie, teraz kiedy o tym wspominasz… tak, w pewnym stopniu znam również twoją katanę.

-…!

„Dźwięk” odezwał się w prawym ręku Anri.

Jedynie ona mogła go usłyszeć, pochodził z głębi jej mózgu.

【Czy to nie mój poprzedni właściciel? 】

„Głos” nie był ani fizyczny, ani psychiczny. Pierwszy raz od dawna nie szeptał nieustannie swojej klątwy, jak zacięta płyta grająca z tyłu głowy Anri; zamiast tego powiedział coś, co miało sens.

【Nie pozwolił mi kochać żadnego człowieka… Tylko wykorzystał mnie, żeby przeciąć duszę jakiegoś dziwnego zagranicznego potwora.】

♂♀

Tak jak Mikado Ryuugamine ukrywał fakt, że był założycielem Dollarów…

Albo jak Masaomi Kida przejmował się swoją drugą tożsamością jako lider Żółtych Szalików…

Anri Sonohara miała ostrze, nazwane „przeszłością”, schowaną wewnątrz jej ciała.

„Saika”…

Była to istota bez ciała.

Była świadomością, która szeptała swoje klątwy Anri Sonoharze ze środka jej prawej ręki.

Gdyby powiedziała o tym lekarzom, pewnie stwierdziliby, że ona sama była źródłem głosów, które słyszała. Jednak one nie pochodziły z jej świadomości ani mózgu.

Była po prostu egzystencją, której nie dało się wytłumaczyć fizyczną czy psychologiczną wiedzą.

Demoniczne ostrze, „Saika”, uśpione było w środku ciała Anri Sonohary i potrafiło się zmaterializować w postaci katany.

Anri była kluczową postacią podczas „Nocy Nożowników”, która była głównym tematem gazet jakiś czas temu, oraz wydarzeń związanych z Nożownikiem kilka miesięcy wstecz. Jednak to nie Anri była tym Nożownikiem… Nożownikami były dzieci Saiki, które ostrze stworzyło w przeszłości.

Demoniczne ostrze, które nazywało się „Saika”, chciało udowodnić, że również potrafiło kochać i mieć dzieci z ludźmi… jednak sposób, w jakie wydawało „potomstwo”, to opętanie serca ofiary i połączenie świadomości żywiciela ze swoją. Krótko mówiąc, przypominało to klątwę.

Zanim Anri została jej żywicielem, Saika zraniła dziewczynę. Okazało się, że „dziecko”, które wszczepiła w serce dziewczyny zaczęło szukać ludzkiej miłości, tak jak jej „matka”… i straciła kontrolę, co zakończyło się „Nocą Nożowników”.

Wszystko zakończyło się, kiedy Anri przejęła kontrolę nad wszystkimi „dziećmi”.

Przywróciła świadomość ofierze, kiedy wydarzenie dobiegło końca. Jedyne, co pozostało tajemnicą to sposób w jaki inni zostawali Nożownikami.

Innymi słowami, każda ofiara odpowiedziałaby „Nie pamiętam jak wyglądał Nożownik”, gdyby jej o to zapytano.

Jednak to wydarzenie było powodem, dlaczego Żółte Szaliki zaatakowały Dollary. Anri również wmieszana była w konflikt pomiędzy jej najlepszymi przyjaciółmi, nawet nie wiedząc co się stało.

♂♀

Choć po tych wydarzeniach pogodziła się z tym, że nosiła Saikę, w głębi serca wciąż nie potrafiła znieść tego faktu.

Pomijając fakt, że Saika to jeden z głównych powodów, dlaczego jej rodzice nie żyli, dla Anri wystarczająco niepokojące było życie z czymś, co wiedziało o niej wszystko.

„Głos” Saiki znowu wrócił do normy i szeptał nieustannie „Kocham cię”. Po „Nocy Nożowników”, Anri od czasu do czasu słyszała, jak ostrze mówiło rzeczy, które miały jakiś sens, jak przed chwilą. Anri doszła do wniosku, że Saika nie kłamała.

Wzięła niemy wdech, mając się na baczności, po czym zapytała mężczyznę w masce gazowej:

-Ile… Ile pan… dokładniej wie?

-Hmm. Odpowiedź na twoje pytanie: Wiem o tobie parę rzeczy. Czy to zadowalająca odpowiedź? Mówi się, że „orzeł nigdy nie dziobie ziarna, nawet gdy jest głodny”. Więc „potężna istota”, jak ty, pewnie nie będzie mnie gnębić, nawet jeśli się zdenerwuje.

-…? Przepraszam… O czym pan mówi…?

-W każdym razie, pogadamy o tym następnym razem. Jestem trochę zajęty… Dam ci moją wizytówkę. Dzwoń, jeśli będziesz mnie potrzebować.

[Shingen Kishitani, Specjalny Doradca Farmaceutyk Nebula]

Na wizytówce wydrukowano jego imię, tytuł, oraz kilka sposobów, jak się z nim skontaktować.

Przyglądała się jej z zamyśleniem, kiedy…

„Fomp”, ręka wylądowała na jej ramieniu.

Nagle wstrętna fala napięcia wstrząsnęła jej systemem.

Lodowate, kłujące uczucie przeszyło jej ramię. Zatrzymał się dla niej czas.

Czuła się jakby wplątana była w coś okropnego, coś co odebrało jej wolność.

Nie dało jej nerwom spokoju, zaczęło wydawać dziwne dźwięki:

„Dźiig dźiig” – jej wystraszona psychika zaczęła wiercić się i plątać.

Dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig dźiig…

Każda komórka jej ciała wyła, kiedy ten chory odgłos stał się rytmiczny i coraz głośniejszy.

Wrzeszczały, jak niebezpieczny był mężczyzna za nią.

Wrzeszczały, że był o wiele groźniejszy, niż Anri mogła sobie wyobrazić.

Anri zmusiła się do odwrócenia, oblana zimnym potem.

Zobaczyła uśmiech białego mężczyzny, który od jakiegoś czasu się im przyglądał.

-Naprawdę przepraszam, piękna dziewczynko…

Jego uśmiech miał ją uspokoić, jednak Anri jedynie czujnie się w niego wpatrywała.

-Ale rozmawiamy o poważnych sprawach. Zabiorę cię na obiad w ramach przeprosin.

Po tym jak powiedział coś, co brzmiał nieco jak podryw, mężczyzna pokiwał głową i cicho stanął między Anri a Shingenem.

-Ah… rozumiem. Naprawdę przepraszam.

Anri wypaliła twarz białego mężczyzny w swojej pamięci, zanim powoli odwróciła się, żeby odejść.

Nie zapomnij tej twarzy.

Zarówno jej instynkt, jak i świadomość ostrzegały ją.

Kiedy dotarła do skrzyżowania, które zaprowadzi ją do wiaduktu, spojrzała na nich ostatni raz.

Kaukaski mężczyzna wciąż ją obserwował.

Anri ostrożnie zapamiętała każdy szczegół jego wyglądu, kiedy poczuła dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa.

Jednak… był to ostatni raz, kiedy Anri zobaczyła tą twarz.

Ponieważ…

Kaukaski mężczyzna miał zostać pokonany ławką przez Shizuo, kilka godzin później.

Nawet gdyby Anri go jeszcze raz spotkała, wyglądałby jak zupełnie inny człowiek.

♂♀

Noc, mieszkanie w Ikebukuro

-To straszne, że jeszcze nie złapali “Hollywood”…

Chłopak oglądał telewizję i gadał do siebie znajdując się w tanim mieszkaniu niedaleko dworca.

Mikado miał zamiar oglądać telewizję cały dzień, ponieważ i tak nie miał nic lepszego do robienia. Zmrużył oczy, wpatrując się w ekran, pokazujący wiadomości.

Ostatnio każdy nagłówek skupiał się na tajemniczych, seryjnych morderstwach.

Choć nie wypowiadali nazwy w mediach, gazety i portale społecznościowe od dawna określały zabójcę jako „Hollywood”.

Dokonano morderstw w Tokio, jednak kiedy pierwszy raz się o nich dowiedział, miał wrażenie, jakby miały miejsce w odległych krajach.

Jednak kiedy przyzwyczaił się do nazwy „Hollywood”, zaczął rozmawiać ze swoimi kolegami z czatu i szukać informacji o zabójcy w internecie. Czuł przed nim mrożący krew w żyłach strach i szczyptę fascynacji.

Kim był ten tajemniczy, mordujący potwór?

Ogół społeczeństwa był bardziej zainteresowany prawdziwą tożsamością „Czarnego Jeźdźca”, jednak Mikado, który już wiedział kim ona była, chciał wiedzieć więcej o „Hollywood”, którego tożsamość wciąż była nieznana.

Jednak wiadomości o „Hollywood” były zbyt przygnębiające jak dla niego, tuż po spotkaniu z Anri.

Mikado myślał na głos z pilotem w dłoni:

-Czy nie ma nic przyjemniejszego w wiadomościach?

Przelatywał przez programy, kiedy w pewnej chwili zobaczył reportaż o tym, że sprzedano ponad 20,000 egzemplarzy albumu ze zdjęciami Yuuhei’ego Hanejimy w przeciągu pierwszego tygodnia. Młody, niesamowicie przystojny mężczyzna na ekranie to na pewno ktoś, przy kim Mikado nie był w stanie stać.

-To takie fajne… 20,000 egzemplarzy po 3,000 yen każdy… to jakieś sześć milionów yen nawet jeśli dostanie tylko dziesięć procent… I mówią o jego nowym filmie, choć jeszcze tyle czasu zostało do premiery. Ten facet jest po prostu ultra-fajny…

Nie, niczym nie mógłby go przewyższyć.

Mikado westchnął, zrezygnowany, oglądając przystojnego, młodego, niemal bohaterskiego gwiazdora w telewizji.

Skoro o tym mowa…

Ten koleś trochę mi kogoś przypomina…

Za każdym razem kiedy widział go na ekranie, jedno pytanie pojawiało się w jego głowie. Potem Mikado kontynuował swoje poszukiwania przyjemniejszych wiadomości.

Kiedy każdy kanał zaczynał mówić o prognozach pogody, on sprawdzał program telewizyjny w internecie.

Był kwiecień, czyli miesiąc, w którym kończyły się sezony wszystkich seriali… Więc nie było to dziwne, że prawie każdy kanał miał jakieś specjalne programy w godzinach, które wcześniej zajęte były przez seriale.

„Ikebukuro: Sto Dni Na Linii Frontu! Reportaż Na Żywo Z Ciemnej Strony Stolicy Zła, Ikebukuro!”

Stolica Zła..? To trochę niemiłe…

Jednak musiał przyznać, że to go zaciekawiło.

Mikado zawahał się, jednak wmówił sobie, że powinien to obejrzeć, gdyż mógłby zobaczyć swoich znajomych w telewizji, skoro to reportaż na żywo.

I faktycznie tak było.

Jednak na pewno nie spodziewał się akurat tych osób.

Godzina później…

Ciemny jak atrament cień, uciekający przed Białym Motorem, pojawił się na ekranie przed oczami Mikado.

-Celty-san…

Mikado wpatrywał się z otartymi ustami na znaną mu postać.

Przeniósł wzrok z telewizora na okno.

Mieszkał daleko od miejsca wydarzeń, więc nie było możliwości, żeby zobaczył ją z takiej odległości.

I tak pomyślał, że może uda mu się coś usłyszeć, jeśli się postara… co również było niemożliwe.

W chwili kiedy zamierzał spróbować, Celty stworzyła czarne skrzydła i zaczęła szybować przez nocne niebo jak Złodziej Magii.

-Czy nic jej nie będzie…? Może powinienem coś dla niej zrobić z... Dollarami?

Chłopak był najbardziej niewinnym i szczerym człowiekiem na ziemi. Kiedy na ekranie pojawiło się studio, naprawdę zaczął się martwić o „potwora”, którego nigdy nie poznałby, gdyby nie pewne zrządzenie losu.

-Ale skoro to Celty-san… Pewnie sama coś wymyśli, nie?

Mikado zalogował się na pewien czat, wciąż myśląc o Bezgłowym Jeźdźcu, który również był członkiem Dollarów.

W swoim sercu czuł niepokój, ale również oczekiwanie na jutrzejsze oprowadzanie po Ikebukuro.

-

<< Rozdział 1 cz. 2 || Rozdział 2 cz. 2 >>

-
Powrót do góry Go down
https://oficjalniedurarara.forumpolish.com
 
Rozdział 2 cz. 1
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Oficjalnie Durarara!! :: Durarara!! :: Light Novel :: x4-
Skocz do: