Oficjalnie Durarara!!
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Ostatni Rozdział

Go down 
AutorWiadomość
Chrome
Informator
Chrome


Female Wiek : 27
Skąd : Warszawa
Posty : 41
Dołączył/a : 02/05/2014

Ostatni Rozdział  Empty
PisanieTemat: Ostatni Rozdział    Ostatni Rozdział  Icon_minitime10.05.14 22:07

-

<< Rozdział 10 || Epilog >>

-

Ostatni Rozdział: Scena Zamykająca Dollary

Ostatni Rozdział  9465775366_8bec4a5ea7_b

Dollary na początku były jedynie żartem.

Pomysłodawcą był Mikado, a kilka jego internetowych kolegów pomyślało, że to całkiem dobry pomysł i zgodzili się pomóc mu to stworzyć.

Wymyślili różne rzeczy na temat grupy znajdującej się w Ikebukuro i rozpowszechniali te plotki w sieci. Później dodali jeszcze więcej informacji, a kiedy jakieś wydarzenie miało miejsce, głosili, że to dzieło ‘Dollarów’. Nigdy nie przyznali się do tego, że należeli do ‘Dollarów’, mówili jedynie, że usłyszeli o tym od kogoś innego. A kiedy ktoś pytał o źródło, ignorowali go. Nawet stworzyli fałszywą stronę, żeby zmylić innych.

Kiedy plotki zaczęły ich przerastać, Mikado i jego znajomi pomyśleli, że skoro to stworzyli, powinni dotrwać do końca i stworzyć stronę Dollarów. Strona wymagała hasła, żeby na nią wejść. Przygotowali nawet wiele ‘postów od użytkowników’. Wtedy zaczęli rozpowszechniać adres strony. Kiedy ktoś pytał o hasło, mówili, że ‘znajomy, który jest członkiem, mi powiedział’, potem wysyłali je dalej.

I w taki sposób stworzyli organizację. Jeśli chodziło o ich cel, jedyne co napisali na stronie głównej to ‘Zapraszamy wszystkich.’. Nie było mowy o ‘regulaminie i restrykcjach’.

Oczywiście na początku wiele ludzi mówiło, że ‘Nie ma takiej grupy w Ikebukuro’. Jednak pojawili się ludzie, którzy mówili rzeczy typu ‘Nie znasz się, ha!’ albo ‘Czemu odzywa się gówniarz, który nawet nie był w Ikebukuro?’. Założyciele nie przyznali się do stworzenia grupy, więc ludzie, którzy nie mieli nic wspólnego z zakładaniem Dollarów, zaczęli ich bronić.

Na początku wszyscy byli entuzjastyczni, jednak powoli zdali sobie sprawę, że coś było nie tak.

Faktycznie, na początku był to tylko żart. Chcieli wywołać małe zamieszanie, a potem to zignorować. Chcieli zrobić kawał… ale wtedy wszystko poszło w dziwną stronę.

Pierwotnie była to zmyślona organizacja, ale zanim się zorientowali, zaczęła mieć wpływ na rzeczywistość.

Nie wiedzieli czyja to sprawka. Najwyraźniej ktoś przeniósł się z internetu do rzeczywistości i zaczął ustnie przekazywać informacje. Teraz każdy rodzaj ludzi zaczął dołączać do Dollarów.

Wszystko poszło za daleko, zaczynali tracić nad tym kontrolę . Nie mogli po prostu się do tego przyznać. Dlatego Mikado i jego znajomi odsunęli się od tego. Myśleli, że jeśli zostawią Dollary w spokoju, ci pozwolą im zniknąć i wszystko będzie w porządku.

Jednak Mikado jako jedyny jeszcze kurczowo trzymał się tego ‘żartu’.

Przez ostatni czas grupa ta w istocie posiadała prawdziwą moc. Mikado czuł, że gdyby nikt nie pilnował tych ludzi, na pewno zrobiłoby się zbyt niebezpiecznie. Gdzieś głęboko w nim kryło się błędne poczucie wyższości dzięki tej władzy. Jednak tłumił te uczucia w swoim sercu. W końcu uświadomił sobie, że został liderem ‘Dollarów’.

Nikt nigdy nie widział tego, kto stał na czele Dollarów. A ponieważ nikt nie miał pojęcia, że był to gimnazjalista, grupa szybko się zwiększała.

Tej nocy grupa, która zrodziła się z fikcji, została częścią rzeczywistości.

-To naprawdę niesamowite…

Izaya powoli powiedział, obserwując sytuację, która przekroczyła swój punkt kulminacyjny.

Celty pokonała dziesięcioro mężczyzn w ciągu prawie trzech minut, a potem rzuciła się w pogoń za Namie, która uciekła w nieznaną stronę.

Tłum, wyglądał jakby obudził się z hipnozy i zaczął rozdrabniać się w mniejsze grupki, które zaczęły iść w stronę swoich domów. Zebranie wydawało się być snem, a po rozbudzeniu, tłum zniknął.

To, co zostało na ulicy to zaledwie kilka zaparkowanych samochodów i zwyczajny widok miasta.

-Przed chwilą… Czy naprawdę było tam tyle ludzi?

Kadota wysiadł z furgonetki zaparkowanej przy drodze i zadał to pytanie Izayi Oriharze, którego nie widział przez dłuższy czas.

-O, dawno się nie widzieliśmy, Dotachin. Ah, w tych dwudziestu trzech dzielnicach Tokio jest zaskakująca liczba ludzi, jednak jest również zaskakujący brak ziemi. To bez wątpienia najgęściej zaludnione miejsce na świecie. Ludzie mogą pojawić gdzie chcą, i nikogo nie dziwi kiedy nagle znikają.  

Kiedy zakończyli rozmowę, Celty wróciła do wejścia dużej ulicy.

-No i, Izaya… co to do cholery było? Widziałem to wcześniej ale… nie jest pewnie człowiekiem, nie?

-Sam to przed chwilą widziałeś, prawda? Ona jest potworem… Pamiętaj, żeby zwracać się do niej z szacunkiem.

Po odpowiedzeniu Kadocie żartobliwym tonem, Izaya ruszył w stronę Celty.

-Wygląda na to, że ich zgubiłaś.

Choć przed chwilą widział ją w akcji, dalej zwracał się do niej jakby nic się nie stało.

Celty czuła zakłopotanie bo pozwoliła Namie uciec. Wykończona oparła się o swój motocykl.

-Może w końcu postanowiłaś się poddać?

Izaya był tak rozluźniony jak zawsze, nawet kiedy rozmawiał z Celty, która miała odsłonięty przekrój szyi.

Podły. Ten sukinsyn od początku wiedział, że nie mam głowy.

Nawet w obliczu prawdziwej postaci Celty, Izaya zachował spokój. W przeciwieństwie do niego, Yumasaki i inni jeszcze się nie uspokoili i krzyczeli rzeczy typu: ‘Hyaya, eh? Dziwne! To prawdziwne, nie? Więc nie mam halucynacji? Nie gadaj, ona jest… CG*?!’ Para stojąca w pewnej odległości entuzjastycznie się im przyglądała.

// CG - grafika komputerowa

Celty denerwowało kiedy ludzie tak na nią patrzyli, więc podniosła kask, który spadł niedaleko jej.

-Ej~ Wiesz, że duchy są straszne tylko dlatego, że skradają się, są niewidzialne i nagle wyskakują, żeby zaskoczyć ludzi; ale ty pojawiłaś się w takim stylu… Myślę, że ludzie nie będą się już ciebie bali.

Po tym jak dokuczał jej w taki sposób, natychmiast wspomniał o czymś, co wydawało mu się dziwne:

-A propos, w końcu nie zabiłaś ani jednej osoby, prawda? Coś było nie tak z twoją kosą? Za tępa?

Celty zignorowała pytanie Izayi i cicho strzepnęła kurz z kasku.

Dzisiejsza kosa była inna niż ta, której zazwyczaj używała, ponieważ dodała osłonę do obu stron ostrzy. Raczej wydawało się, że obie strony były tyłem ostrzy, a nie jedynie osłonięte.

Chcę dalej żyć w tym miejscu, więc moja reputacja nie może za bardzo spaść.

Nigdy nie przyznałaby się do tak dziecinnego powodu. Dlatego jedynie z zażenowaniem wzruszyła ramionami i jeszcze raz umieściła kask tam, gdzie jej głowa powinna się znajdować.

♂♀

Zanim odszedł, Izaya podszedł do Mikado.

-Szczerze mówiąc jestem w szoku.

Izaya powiedział to z miną pełną radości, ani jedna kropla potu nie spłynęła po jego twarzy. Skoro o tym mowa, gdzie on był podczas spotkania sprzed chwili? Mikado nie miał pojęcia.

Izaya zaczął otwarcie go chwalić, nieświadomy jego wątpliwości:

-Od początku wiedziałem, że wielu ludzi w internecie mówiło na siebie „Dollary”, jednak nigdy nie spodziewałem się, że jak tylko ktoś wspomni o spotkaniu w rzeczywistości… nie, o zebraniu. Propozycja padła w ostatniej sekundzie, jednak tylu ludzi pospieszyło się, żeby tu być. Ah, ludzie naprawdę przekroczyli moje oczekiwania.

Pokręcił lekko głową po tym jak to powiedział.

-Ale Mikado-kun… przyjechałeś tu tylko dlatego, że marzyłeś o porzuceniu swojego przyziemnego, codziennego życia, prawda? Ale daj na to rok czy dwa i życie w Tokio też będzie przeciętne. Jeśli chcesz dalej gonić te niezwykłe życie, lepiej szukaj gdzieś indziej. A może spróbuj zająć się takimi rzeczami jak narkotyki czy prostytucja, wnikając głębiej w podziemie?

Mikado uświadomił sobie coś dopiero kiedy Izaya o tym wspomniał. Co powinien zrobić jeśli ekscytacja, jaką przed chwilą czuł, zaczęła się powtarzać, albo naprawdę został liderem Dollarów? Kiedy jego obecne życie przestanie go satysfakcjonować, czy byłby w stanie dalej szukać nowego sposobu na nie do końca swoich dni?

Izaya jakby czytając mu w myślach, uśmiechnął się nagle:

-Takie rzeczy są zupełnie normalne dla tych, którzy są częścią podziemi. Kiedy wkroczysz w ten świat, dla ciebie on też stanie się ‘normalny’ w przeciągu trzech dni. Czy ktoś taki jak ty naprawdę byłby w stanie znieść taką sytuację?

Mikado rozumiał do czego Izaya zmierzał. Ale ten człowiek… dlaczego on mu to mówił? Mikado nie mógł nic poradzić na to, że wydawało mu się, że Izaya miał jakiś plan. Ale nie wiedząc co to był za plan, nic nie powiedział.

-Jeśli naprawdę chcesz oderwać się od codzienności, możesz tylko się rozwijać. Bez względu na to czy chcesz się wyżej wznieść czy też upaść, nie ma żadnej różnicy.

W końcu poklepał Mikado po ramieniu.

-Rozkoszuj się normalnym życiem póki możesz. Z szacunku nie zażądam żadnej zapłaty za numer Namie Yagiri; i nie sprzedam nikomu informacji, że jesteś założycielem Dollarów. To twoja grupa, wykorzystuj ją tak jak chcesz.  

Po tym jak to powiedział, bez słowa ruszył w stronę Celty.

Mikado wciąż czuł niepokój, jednak pokłonił się do oddalających się pleców Izayi.

Wtedy Izaya nagle zatrzymał się i odwrócił głowę, jakby w tej chwili coś sobie przypomniał. Rzucił:

-Tak naprawdę to od początku obserwowałem cię w sieci… ah~ Zawsze zastanawiałem się jaki człowiek mógłby stworzyć tą wspaniałą grupę o nazwie Dollary. Dobra, to powodzenia, Taro Tanaka-kun!

-?!

Skąd znał to imię?- to nick, którego używał na czacie. A skoro o tym mowa, nazwał Kadotę ‘Dotachin’.

Wtedy pomyślał o tym co Izaya przed chwilą powiedział. Wiedział, że był założycielem Dollarów i obserwował go przez cały czas… śledził go w sieci.

W tej chwili Mikado pomyślał o jednym człowieku. O tym, który zaprosił go do czatu. Który tyle wiedział o Ikebukuro i o Dollarach.

Niemożliwe-niemożliwe-niemożliwe?!

♂♀

Po tym wydarzeniu, policjanci, którzy patrolowali okolicę dotarli na ulicę 60-Storey. Przez ten czas Mikado, który miał na sobie żakiet od mundurku, schował się razem z Celty w cieniach małej uliczki, zanim odeszli. Gdyby policjanci zobaczyli człowieka w mundurku szkolnym o tej godzinie, na pewno zabraliby go na poradnictwo.

Ludzie na ulicach, którzy nie mieli nic wspólnego z Dollarami, jak i naganiacze pracujący dla barów karaoke i pubów na pewno byli świadkami zamieszania sprzed chwili. Jednak żaden z nich nie zgłosił tego na policję. Stare przysłowie mówi, żeby ‘nie szukać problemów tam, gdzie ich nie ma’. Podobnie nikt nie chciał mieć do czynienia z tak dziwacznymi wydarzeniami, a niektórzy myśleli nawet, że było to coś w stylu iluzji.

Ale… z jakiegoś powodu, nawet kiedy policja odeszła, młodzieniec wciąż miał niespokojne serce.

Czuł, jakby o czymś zapomniał i właśnie kiedy o tym myślał, Celty znowu mając na sobie swój kask, ruszyła w stronę furgonetki, w której siedziała jej "głowa".

Nie czuła już nic do swojej głowy, a powód, dla którego szła w stronę pojazdu był taki, że chciała po raz ostatni się z nią pożegnać.  Wtedy-

Dźgnięcie.  

Właśnie otworzyła drzwi furgonetki kiedy poczuła nieznajome uderzenie w plecy. Ponownie poczuła to samo trochę powyżej tego miejsca.

To dziwne. Coś takiego chyba stało się wczoraj Shizuo…?

Uderzenie natychmiast zmieniło się w ból, przez który Celty upadła na kolana.

Odwróciła się, żeby spojrzeć za siebie. Zobaczyła stojącego przed nią wysokiego młodzieńca w żakiecie od mundurku.

Trzymał w dłoni duży skalpel, pewnie zabrał go z placówki badawczej.

Po chwili ciszy rana Celty zaczęła się goić, a ból powoli przemijał. Kiedy młodzieniec to zobaczył, powiedział:

-Pomyśleć, że taka rana od noża nie może cię zabić…

Upewniwszy się, że ostrze nie pobrudziło się krwią, Seiji Yagiri spokojnie podszedł do furgonetki.

Ej, ej, ej

Celty nie miała pojęcia jak zareagować na niespodziewanego gościa, prawie zapomniała, że dwa razy pchnął ją nożem w plecy. Wróciła myślami do tego co powiedział Mikado i uznała, że to pewnie  chłopak o imieniu Seiji Yagiri, który szukał jej głowy…w dodatku był młodszym bratem kobiety sprzed chwili. Tak jak podczas starcia z Shizuo, sposób w jaki dźgał ludzi był zbyt zwykły, żeby zwrócić uwagę na to co robił. Był takim typem człowieka.

Wtedy Seiji Yagiri wszedł do furgonetki i po prostu zabrał bohaterkę.

-Eh…?

Mikado, przyglądając się sytuacji z daleka, nie potrafił zrozumieć co się działo. Rozchylił wargi, będąc w lekkim szoku.

Zobaczył jak nastolatek w żakiecie od mundurku wlazł do furgonetki i po chwili zabrał dziewczynę z bliznami na szyi.

Karisawa i Celty, która stała obok niej, nie zrobiły nic, żeby go powstrzymać. Możliwe, że nie potrafiły tego zrobić.

Dlatego, że sposób, w jaki Seiji zachowywał się w pojeździe był zbyt niewinny i pełen godności.

Kiedy go zobaczyła, Karisawa pomyślała, że to przyjaciel Mikado. Mieli ten sam mundurek, ponadto w jego oczach nie było ani śladu winy czy lęku.

W furgonetce wpatrzył się tak szczerym wzrokiem w dziewczynę od głowy i wyciągnął rękę.

-Przyszedłem cię uratować. Chodźmy.

Słysząc jego słowa, może Karisawa i Celty mogłyby go powstrzymać. Jednak w następnej sekundzie, nastąpił dziwny zwrot akcji.

-…Dobrze.

Nie spodziewały się tak nagłej odpowiedzi dziewczyny, ani tego, że bez wahania złapie dłoń Seijiego.

Tak jakby przewidział taką odpowiedź ze strony dziewczyny, Seiji pokiwał energicznie głową i pomógł jej wyjść z furgonetki.

To wszystko wydawało się być przeznaczeniem z wcześniejszego życia, a nocna ulica wyglądała jakby zmieniła się w drogę, na której mieli ponownie się połączyć.

-Eh? Co?

Patrząc na tak nienaturalną scenę, Mikado czuł się nieco oszołomiony. Mimo to dalej uważnie się im przyglądał.

Kiedy Kadota i Yumasaki zobaczyli mundurek Seijiego, uznali, że przyszedł z Mikado, dlatego nie zwrócili na niego szczególnej uwagi i po prostu patrzyli na to co się działo. Izaya pewnie wyczuł, że coś było nie tak, jednak w ogóle nie miał zamiaru ich powstrzymywać. Dalej obserwował ten zwrot akcji, uśmiechając się radośnie.

Niedługo później, kiedy Seiji wraz z dziewczyną od głowy zaczęli iść ulicą, dostrzegł Mikado i podszedł do niego.

-Hej.

Powitanie Seijiego było bardzo zwyczajne, jednak wydawało się być przerażająco obce. Mikado nie był w stanie odpowiedzieć.

Seiji nie wyglądał jakby zwrócił uwagę na reakcję Mikado i kontynuował:

-Powinienem podziękować tobie i siorce. Bez siorki nie wiedziałbym gdzie ona była, a bez ciebie, siorka pewnie trzymałaby ją zamkniętą w tym ciasnym laboratorium.

Po tym bezbarwnym podziękowaniu, Seiji miał bezczelnie przejść obok Mikado. Ten pospiesznie wyciągnął rękę, chcąc ich zatrzymać. Zdołał zerknąć na dziewczynę przy Seijim. Zakłopotana odwróciła wzrok. Z tego co Mikado zobaczył, ta reakcja była wynikiem jej lęku przed czymś.

Dlatego Mikado spojrzał na Seijiego i zapytał się o ważną sprawę:

-Mam nadzieję, że będziesz mógł mi odpowiedzieć… Chcę zapytać o to, co powiedziałem twojej siostrze, żeby ją przestraszyć.

-Chodzi ci o to, że kogoś zabiłem? Tak, to pewnie prawda.

Słysząc to co powiedział, Mikado przez chwilę poczuł lekki dreszcz, który przeszedł przez jego ciało. Spowodowany był samym widokiem człowieka przed nim.

Seiji powiedział to z niewiarygodnie spokojną miną. Podniósł skalpel przed siebie i skierował go w stronę Mikado, który go blokował.

-Więc zejdź mi z drogi. Skoro sprawa zabójstwa tamtego prześladowcy został ujawniona, będę musiał uciec w inne miejsce zanim przyjedzie policja.

Oczy Seijiego nie były ani trochę obłąkane, ani też nie pochłonęło je okrucieństwo.

-Mimo tego, że to mówisz…

-Co możesz wiedzieć? Obserwuję ją odkąd byłem mały. Od początku, kiedy była zamknięta w ciasnym, szklanym słoiku, zawsze chciałem ją uwolnić. Chciałem, żeby w tym ogromnym świecie była wolna. Miałem przy niej żyć. Zawsze, zawsze, zawsze, zawsze, zawsze, zawsze, zawsze, zawsze tylko o tym myślałem.

W jego oczach widniał spokój, choć można było powiedzieć, że pełne były jakiegoś przekonania. Albo może to rzeczywistość, którą wybrał. Z tego co widzieli inni było to coś zarówno przerażającego jak i niezrozumiałego.

-Co ty robisz?

Coś było nie tak. Izaya, Kadota, Yumasaki i inni kolejno otoczyli dwójkę.

Zobaczywszy grupę agresywnie wyglądających ludzi, Seiji lekko pokręcił głową:

-Jesteście strasznie irytujący. Nikt nie może powstrzymać mocy miłości.

Nawet w obliczu takiej sytuacji, wciąż utrzymywał kamienną twarz. Przekręcił skalpel w uniesionej dłoni, odwrócił się do Mikado i powiedział pewnym tonem:

-Skoro o tym mowa, nie czujesz się nieco bezużyteczny? Nieważne czy to wtedy czy ‘teraz’, zawsze miałeś grupę kolesi, którzy ci pomagali… ale sam nigdy nic nie zrobiłeś, jak najniższej rangi podwładny. Pewnie nawet nikogo nigdy nie kochałeś, prawda?

-Ktoś kto nie wie ile pracy wymaga zebranie ludzi, nie jest nawet na poziomie podwładnego.

W odpowiedzi na kompromitującą uwagę Mikado, Seiji jedynie uśmiechnął się boleśnie i opuścił skalpel, który był skierowany w jego stronę.

I w tej chwili czarny cień gwałtownie uderzył ciało Seijiego od tyłu.

- --!

Atak pochodził od Celty, która czekała jak na szpilkach. Za pomocą rękojeści kosy, mocno walnęła lewa rękę Seijiego, próbując zmusić go do wypuszczenia skalpela. Choć otrzymał tak okrutny cios w dłoń, nie puścił ostrza. Ponadto nawet po uderzeniu, wciąż zamierzał zaatakować Mikado nożem.

-Taki atak nie złamie mojej miłości!

Wypowiadając słowa, które w ogóle nie pasowały do sytuacji, dalej myślał o tym, żeby po prostu odejść z dziewczyną od głowy.

Tak jakby chciał zastraszyć wszystkich przeciwników przed sobą, Seiji mocno chwycił nóż i ostro rozmachnął się w bok. Celty spanikowała i ponownie zaatakowała, jednak…

-To nic nie da!

-Eh, co on ćpał?

Kadota spojrzał na Seijiego z niedowierzaniem, jednak oczy Seijiego wciąż były pewne, a nawet nie drgnął z bólu.

-To nic nie da! To boli, ale mogę to zignorować! Celty i ja… nie potrzebujemy ani bólu, ani smutku w naszym życiu! Dlatego uważam, że ten ból który teraz czuję, wcale nie jest bólem!

-O czym ty gadasz?!

Po wybuchu Mikado, Celty podniosła kosę i postanowiła ‘przeciąć’ ścięgna w nadgarstku wroga.

Co jest z tym facetem? Muszę go szybko powstrzymać, albo będzie zbyt niebezpiecznie… czy to jego tak zwany pokaz miłości? Co jest z jego wartościami? A może… wartości ludzi tak naprawdę są inne niż moje? Nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem-

Celty lekko podniosła broń, chcąc odgonić swoje lęki. Nie zauważyła, że obie strony kosy stały się bardzo ostre, jakby ktoś je idealnie wyostrzył. Każdy, kto to zobaczył, zrobił duży krok do tyłu.

W chwili kiedy Celty zamachnęła się kosą w stronę nadgarstka Seijiego…

-Poczekaj aaaaaaaaahhhhh!

Wysoki pisk sprawił, że każdy znieruchomiał.

Oprócz dwóch ludzi, czyli Seijiego i ‘jej’.

Zanim dziewczyna z blizną mogła zablokować kosę Celty, Seiji wyczuł jej ruchy i zrobił krok, żeby ją ochronić. Kosa zatrzymała się tuż przed ciałem Seijiego, w końcu nikogo nie skrzywdziła.

Wszyscy odwrócili się w stronę dziewczyny, a na ich twarzach widniała ciekawość i zaskoczenie.

Kiedy Celty zamachnęła się w stronę Seijego, osobą, która zaryzykowała swoje życie, żeby go ochronić… była dziewczyna, która wyglądała jak ‘głowa’ i mówiła na siebie Celty. Sposób w jaki krzyknęła i obroniła Seijiego był zupełnie inny niż spokojne wrażenie, które wcześniej sprawiała.

-Proszę przestańcie! Seiji-san, Seiji-san jest tylko trochę surowy, trochę gwałtowny, i jest inni niż reszta ludzi, ale uratował mnie! Uratował mnie, uratował mnie i Anri, i, oprócz tego… kogoś kocha. Więc… więc nie możecie… go… zabić.

Jej głos powoli zaczął drżeć, łzy spływały po jej twarzy, wpadła w objęcia Sejiego.

Czy to możliwe… czy to możliwe czy to możliwe…

Wtedy Dullahan zrozumiał.

To nie tak. To nie ‘moja głowa’-

W dosłownie tej samej chwili, Mikado uświadomił sobie kim ona naprawdę była.

Ta dziewczyna nie jest głową Dullahana-! To-

-Mika…Harima…?

W odpowiedzi na jego pytanie, które brzmiało bardziej jak coś co powiedział do siebie, Mika zaczęła drżeć niekontrolowanie i odwróciła wzrok.

-Mam rację? Jesteś osobą, którą myśleliśmy, że Yagiri-kun zabił… Mika Harima, prawda?

-Niemożliwe.

Ostatnie słowo padło z ust Seijiego. W chwili kiedy usłyszał jej głos i jej imię, wiele wspomnień do niego wróciło. To prześladowca, który wyglądała tak podobnie do niej oraz człowiek, którego głowę zmiażdżył o ścianę, którego uznano za martwego.

-Ej, on kłamie, nie?

-…Przepraszam! Przepraszam! Naprawdę… przepraszam…

-Tak naprawdę… Nie zginęłam! Byłam żywa… a wtedy siostra Seijiego-san zapytała mnie… zapytała czy chcę, żeby Seiji-san mnie lubił…! I… choć prawie mnie zabił, dalej bardzo go lubię…! Wtedy… wtedy przyszedł lekarz… i powiedział, że za pomocą operacji plastycznych i trochę makijażu… wtedy wyglądałabym tak jak ta głowa… głowa, którą Seiji-san kocha!

Kiedy to usłyszała, ciało Celty nagle podskoczyło.

-Ale… wtedy lekarz powiedział: ‘Masz na imię Celty, to imię tej głowy’… więc chciałam stać się Celty dla Seijiego-san… ale, Namie-san powiedziała, że to nie wystarczy… że od razu mnie nakryje… więc musiałam przejść operację, która usunie moje emocje i wspomnienia…! Ale ja… ja nie chciałam zapomnieć o moich uczuciach do Seijiego-san… Chciałam powiedzieć mu jak bardzo go kochałam! Więc… ja uciekłam z placówki badawczej!

Wyglądało na to, że siostra Seijiego chciała wykorzystać żywego człowieka żeby udawał on "głowę" dzięki czemu rozłączyłaby ona swojego brata i właśnie tę "głowę". Robiła to wszystko po to żeby jej brat znowu mógł być normalnym człowiekiem. Przez swoją zazdrość nie zauważyła jednak, że takim działaniem tylko go krzywdzi.

Po tym wyznaniu, roztrzaskane ułamki w sercu Celty zaczęły się łączyć, tworząc ostateczny, całkowity obraz.

Nieliczni znali imię Celty, a wśród nich był tylko jeden, który wiedział, że była ona dullahanem. Był to Shinra Kishitani. Osoba, z którą Celty mieszkała, ‘podziemny lekarz’, który znał jej sekret.

Celty wróciła myślami do samego początku i nagle przypomniała sobie, że kiedy chciała zbadać placówki badawcze farmaceutyk i uniwersytetu, żeby zlokalizować swoją głowę, Shinra zaproponował z własnej woli:

(Znam ludzi, którzy pracują w Farmaceutykach Yagiri, więc sprawdzę dla ciebie to miejsce. Nie powinnaś robić sobie długów u Izayi Orihary skoro do takich rzeczy możesz wykorzystać mnie.)

Tak jak powiedział, tak też zrobił, jednak stwierdził, że nie znalazł tam nic podejrzanego. Możliwe było, że wiedział o lokalizacji głowy od samego początku. Ukrywał jednak przed nią ten fakt i sam zaoferował pomoc...

Celty zacisnęła mocno pięść. Nie spojrzała na Mikę i Seijiego, jedynie ukłoniła się w stronę Mikado i wskoczyła na motocykl.

Wtedy pod osłoną nocy, silnik motocyklu wydał z siebie ogłuszający ryk.

Był to najbardziej zapamiętany dźwięk tego wieczoru, brzmiał, jakby ogłosił koniec nocnej uczty.

-Ty… kłamiesz. Jak to… Wtedy ja… ja…

Złoczyńca podszedł cicho do Seijiego, z intencją zadania ostatecznego ciosu:

-W końcu nie potrafiłeś nawet odróżnić tej prawdziwej. Mówiąc wprost, miłość, którą czujesz do tej ‘głowy’ jest dopiero na bardzo niskim poziomie. Trudno.

Słowa Izayi Orihary spowodowały, że Seiji stracił panowanie nad sobą i upadł na kolana.

-Seiji-san!

W chwili kiedy upadł, podbiegła do niego dziewczyna z blizną przypominającą pierścienie, która zarysowana była wokół jej szyi. Była to jego koleżanka z klasy-Mika Harima.

Z punktu widzenia Mikado, to wszystko przypominało raczej przezabawną komedię. Mimo to nie był w stanie się śmiać.

Po chwili namysłu, Mikado podszedł do nich i niepewnie otworzył usta:

-Uh… choć nie dostrzegłeś, że była podróbką to i tak zaryzykowałeś swoje życie, żeby ją ochronić. Myślę, że to godne podziwu.

Po lekkim pocieszeniu Seijiego, kontynuuował:

-Kiedy wcześniej dowiedziałem się co stało się Harimie-san, myślę, że źle pojąłem całą sytuację. Co prawda są niemałe problemy z jej charakterem, ale na pewno nie jest prześladowcą.

Następne słowa brzmiały, jakby mówił do siebie:

-Eh… w końcu i tak sprowadziła na ciebie takie problemy. A w porównaniu do tego co robią prześladowcy, ona jedynie pokazała swoją zaborczość. Ale gotowa była poświęcić swoje życie dla ciebie, Yagiri-kun. Myślę, że nie zrobiłaby czegoś takiego, gdyby to faktycznie była egoistyczna zaborczość. Z innej strony, zadziwiające jest to, że dalej kocha osobę, która prawie ją zabiła…

Pozostawił po sobie jeszcze jedno zbędne zdanie, opuszczając ulicę w noc.

-Myślę, że Harima-san… jest bardzo podobna do Yagiriego-kun.

♂♀

Blok przy autostradzie Kawagoe, późno w nocy.

Celty najpierw kluczem a potem kopniakiem otworzyła drzwi do mieszkania Shinry.

-O, wróciłaś.

Shinra, piszący w danej chwili coś na komputerze w salonie, przywitał ją swoim typowym uśmiechem.

Celty nie miała zamiaru zdjąć butów zrobionych z ‘cieni’, jedynie gniewnie zbliżyła się do młodzieńca w białym płaszczu. Wtedy, bez żadnego ostrzeżenia, złapała go za kołnierz.

Nie była w humorze, żeby pisać na komputerze ale również uważała, że nie będzie w stanie wyzbyć się swojej złości poprzez pobicie go. Właśnie kiedy Celty zastanawiała się co powinna z nim zrobić…

-Pewnie chcesz powiedzieć: ‘Co do cholery robisz?’ Prawda?

Możliwie najspokojniejszym tonem ujawnił dokładne myśli Celty.

-A wtedy powiedziałabyś: ‘Od początku wiedziałeś, nie? Pewnie już dwadzieścia lat temu wiedziałeś, że moja głowa była  placówce badawczej? I twój ojciec, tak samo jak ty, współpracowaliście z Farmaceutykami Yagiri od początku! Nie, teraz kiedy sobie o tym przypominam, kiedy pierwszy raz mnie spotkaliście, byliście dziwnie opanowani! A może tym, który ukradł mi moją głowę, był twój ojciec?! Wiedziałeś o tym wszystkim a i tak to przede mną ukrywałeś! Zostałeś nawet podziemnym lekarzem i przeprowadziłeś operację na tej umierającej dziewczynie! Może jestem potworem, ale ktoś taki jak ty, kto niszczy ludzi bez skrupułów, jest tak naprawdę prawdziwym potworem!’ … coś takiego, prawda?

-…!

-Tak, pozwól mi wyjaśnić, zanim źle to zrozumiesz… Nie wiem czy to mój ojciec był tym złodziejem, który zabrał ci głowę, ani też nie chcę wiedzieć. A ona przeszła tą małą operację, dlatego, że sama tego chciała. Może ludzie w Farmaceutykach Yagiri ją do tego namówili. Nie wiem, nie obchodzi mnie to.

Po wysłuchaniu wszystkiego co Shinra miał do powiedzenia, poluźniła ucisk na jego kołnierzu.

Nawet jej drżąca pięść zatrzymała się, tak jakby czas stanął.

Gdybym potrafiła mówić ja… pewnie powiedziałabym dokładnie to samo.

Patrząc na tak zamyśloną Celty, Shinra uśmiechnął się w dość masochistyczny sposób i dodał:

-Chcesz zapytać: ‘Skąd wiedziałeś co chciałam powiedzieć?’ Prawda? Ale odpowiedź może ci się nie spodobać.

Shinra był przekonany, że właśnie o tym myślała jego współlokatorka więc nie czekał na odpowiedź i dalej mówił:

-Hm, wiem. W końcu, kocham cię od dwudziestu lat, więc oczywiście wiem co czujesz i myślisz.

-…

-Gdybyśmy rozmawiali o tym skąd wiem o twoich uczuciach… powiedziałbym, że to dlatego, że kiedy ludzie oceniają co czuje druga strona, polegają za bardzo na mimice twarzy. Subtelniejsze rzeczy jak dźwięk kroków i zmiany w napięciu mięśni również mogą zdradzić co osoba czuje. Ja najlepiej o tym wiem, bo obserwuję cię od dłuższego czasu...

W jakim celu mi o tym mówisz? Nawet jeśli, dlaczego nigdy nie powiedziałeś mi gdzie była moja głowa?

Zupełnie jakby czytał jej w myślach, Shinra wydusił z siebie następujące zdanie:

-Dlaczego, że cię kocham. Dlatego nie chciałem żebyś wiedziała gdzie jest twoja głowa.

-…?

-Bo kiedy w końcu znajdziesz swoją głowę, znikniesz mi z oczu. Nie pogodzę się z tym.

Pomimo tego, że jego powód zrodził się z egoizmu, słowa, które wypowiedział brzmiały tak niewinnie:

-Nie powiem rzeczy w stylu ‘poświęcę się dla twojego szczęścia’. Będę walczył o naszą miłość do samego końca. Już kiedyś to powiedziałem, nie? Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby zwyciężyć w grze losu, którą dzielimy. Dlatego wykorzystałem tą biedną dziewczynę. Nazywa się Mika-chan*, prawda? Wykorzystałem ją, żeby zmusić cię do poddania się i zapomnienia o swojej głowie. Nigdy nie pozwolę ci odejść. I żeby dotrzeć do tego celu, gotowy jestem wykorzystać miłość innych osób, albo śmierć, albo nawet siebie… to może wydawać się paradoksalne, ale wykorzystam nawet twoje uczucia.

Na początku to co powiedział było pokręcone, jednak nie było w tym ani nuty nieszczerości. Spojrzał na nią wzrokiem pełnym winy.

Słysząc jego słowa, Celty trochę się zraziła. Na początku zdecydowała, że jeżeli Shinra będzie udawał niewiniątko lub wymyśli jakieś kiepskie wymówki, zabije go, choć pewnie szybko o tym nie zapomni, i ucieknie z mieszkania, już nigdy do niego nie wracając. Usłyszawszy jednak jego jasne wytłumaczenie, nie wiedziała co powiedzieć.

Niepewnie go puściła po czym wściekle zaczęła stukać w klawiaturę, jakby wyładowała na niej swoją złość.

Nawet jeśli odzyskam głowę, nie opuszczę cię.

-Ty tak mówisz, ale twoja głowa może mieć inne zdanie.

Odpowiedź Shinry była poważna i nie było w niej śladu po jego zwykłym, żartobliwym tonie.

-Zawsze zastanawiałem się, czemu ty, jako jedyna w tym wielkim świecie, pokazałaś się ludziom? Czym różnisz się od innych Dullahanów? Wtedy pomyślałem… to pewnie przez twoją głowę. Nie masz głowy, więc możesz zaistnieć w tym świecie. Tak uważam.

Swoją wypowiedź Shinra dokończył melancholijną miną, zupełnie tak, jakby czytał na głos tragedię, którą sam napisał.

-W takim razie, kiedy znajdziesz głowę i odzyskasz wszystkie wspomnienia… co jeśli znikniesz jak poranna mgła, jakby wszystko było jedynie snem? Tego się boję.

Celty bezszelestnie podeszła do krzesła i usiadła. Przez chwilę siedziała w ciszy, zupełnie nieruchomo.

Potem w momentalnie spokojnym pokoju, odezwał się dźwięk stukania w klawiaturę.

Czy uwierzysz w to co teraz powiem?

-Uwierzę. A może dokładniej, jesteś jedyną osobą, której uwierzę.

Po jego potwierdzeniu, Celty zaczęła wypisywać słowa, które były echem myśli w jej sercu.

Ja… też się boję.

Boję się, boję się, że ‘umrę’.

Zdaję sobie sprawę, że jestem nieśmiertelna. Wiem, że nikt w tej chwili nie może mnie zabić. Nie chwalę się, to jedynie prawda, którą powinnam akceptować. Nie cieszę się z tego faktu. Ale… nie, może dlatego, że jestem nieśmiertelna, po prostu się boję. Moje ciało nie zawiera rdzeni, które mogłyby być moją ‘śmiercią’. Dlatego istnieje tylko jedna możliwość… taka, że moja głowa jest tym rdzeniem. Gdyby ktoś w dowolnej chwili, bez mojej wiedzy, zniszczył moją głowę… wtedy bez względu na to co teraz czuję, czy w jakiego rodzaju sytuacji będę, to ja…


Celty nie skończyła ostatniej części. Jej palce zaczęły pisać nową linijkę:

Wierzysz mi? Ktoś taki jak ja, kto nie ma oczu ani mózgu, potrafi śnić. Czy wierzysz, że kiedy budzę się z koszmarów, trzęsę się ze strachu? Boję się, więc chcę móc kontrolować moją śmierć, dlatego cały czas szukam swojej głowy. Jeśli to powiem… uwierzysz mi?

Oczy Shinry wychwyciły każde słowo monologu Dullahana, które wypisywała na ekranie.

Zanim odpowiedział, poczekał aż jej palce się zatrzymają:

-Powiedziałem to przed chwilą… Tylko tobie uwierzę.

Wypowiedziawszy swoje zdanie, Shinra uśmiechnął się radośnie...jednocześnie wyglądając jakby miał się popłakać. Zaśmiał się:

-To wszystko jest tak zdumiewające. My naprawdę… nakręcamy się przez własne spekulacje.

Zachowujemy się jak idioci, nie?

Dullahan wstał powoli, a następnie jedną ręką napisał kilka krótkich zdań na komputerze.

Hej Shinra.

-Co jest?

Pozwól mi cię uderzyć.

-W porządku.

Shinra odpowiedział bez wahania. Celty, podobnie zdecydowana, uderzyła go prosto w twarz.

Rozległ się huk a młodzieniec w białym płaszczu runął na ziemię.

Leżał rozwalony na podłodze a z kącika jego ust ciekła cienka strużka krwi.  Pozostał przez chwilę w takiej pozycji po czym wstał nagle. Odwrócił się w stronę Celty i poprosił ją o pozwolenie:

-Teraz, pozwól mi raz uderzyć ciebie.

Na ogół nigdy nie zapytałby o coś takiego, jednak mimo wszystko, wyraziła zgodę.
Kiedy upewnił się, że pusty kask zwrócony był do przodu…

Lekkim ciosem strącił go z jej karku.

Spadł na ziemię z głuchym odgłosem, tocząc się po niej przez chwilę.

?

Celty nie rozumiała co kryło się za bezsensownym gestem Shinry, więc zamilkła. Natomiast podziemny lekarz pomasował swoją obolałą dłoń i uśmiechnął się:

-Widzisz Celty, jesteś najpiękniejsza kiedy jesteś szczera ze sobą.

Kontynuował, patrząc na miejsce, w którym wyraźnie czegoś brakowało:

-Przyjmijmy ten cios jako pocałunek ślubny.

Słysząc to… co powiedział Shinra, Celty wtuliła się w jego tors i uderzyła go mocno pięścią w jelita.

-Guh!

Potem oparła się o jego ciało.

W tej samej chwili lewą ręką napisała na klawiaturze:

Naprawdę jesteś idiotą.


Również w tej chwili, która nie wymagała żadnych słów, Shinra łagodnie objął Celty.

Czując jak jej ciało sporadycznie drgało, zrozumiał, że płakała.

Ostatni Rozdział  9465775620_d1813d5c1e_b

♂♀

Shinjuku, wcześnie rano.

Wszystko co zrobiła było dla jej brata.

Mimo to, nic z tego co zrobiła, nie przyniosło mu żadnych korzyści. Szczerze mówiąc, wszystko było dla jej własnego szczęścia. Wszystko kierowane było jej pragnieniem zobaczenia uśmiechu brata… była tego zupełnie nieświadoma.

Po tym zamieszaniu, Namie Yagiri natychmiast zabrała ‘głowę’ i opuściła placówkę badawczą. Tak jak przewidziała, niedługo po tym jak wyszła, dowiedziała się, że czarny motor… ciało Dullahana, przeszukało placówki badawcze. Ale głowa była w jej rękach. Gdyby pozwoliła Dullahanowi odzyskać głowę, jej brat mógłby popaść w depresję, albo również w ‘ciele’ Dullahana zobaczyłby swoją bratnią duszę.

W każdym razie, Namie nie chciała dopuścić do żadnych z tych rzeczy.

Musiała w każdej chwili mieć ‘głowę’ pod swoją kontrolą. Chciała, żeby jej brat tylko na nią patrzył. To jej jedyne życzenie.

Kiedy podniosła telefon i zadzwoniła na numer swojego wujka żeby poprosić go o pomoc, usłyszała nieprawdopodobną wiadomość.

Jej wujek powiedział, że tej nocy zwołano zebranie kadru kierowniczego i potwierdzono przejęcie firmy przez Nebulę. Wyglądało na to, że centrala, a może Nebula, uważnie obserwowała nie tylko nocne zamieszanie, ale również wszystkie spory, które związane były z placówką badawczą. Nie wiadomo kto to zaproponował, tak czy inaczej, obie strony doszły do porozumienia zanim pojawiły się poważniejsze problemy.

Oczywiście Nebula czegoś zażądała– głowy Dullahana.

Namie zakończyła rozmowę z siłą, która prawie zmiażdżyła telefon, i zawróciła samochód.

Postanowiła, że już nigdy nie wróci do biura. Musiała tylko znaleźć organizację, która pomogłaby jej w ukrywaniu ‘głowy’.

Prawdopodobnie nie miałaby powodzenia w podziemiach, ponieważ nikt stamtąd nie miałby korzyści z ‘głowy’. Gdyby zaniosła ją do innej placówki badawczej, pewnie przyjęliby ją z uprzejmością ze względu na dane, które posiadała, jednak wtedy musiałaby pogodzić się z "jej" utratą.

Prawie skończyły się wszystkie opcje. W końcu postanowiła poszukać schronienia u jednej osoby…

-Pierwszy raz spotykamy się na żywo, prawda? Przydała się ta lista nielegalnych imigrantów?

Więc Namie, która uciekła z głową, przyszła do mieszkania Izayi Orihary.

-Ale naprawdę trochę się wygłupiałaś. Poświęciłaś wszystko, żeby uzyskać spaczoną miłość swojego brata. A może powinienem powiedzieć, dla spaczonej miłości, którą czujesz do swojego brata?

Izaya łagodnie z nią igrał, jednocześnie stawiając pionki Othello na planszy. Choć jego uwaga i słowa skierowane były do Namie, która siedziała przed nim, ani na chwilę nie odrywał wzroku od planszy.

-Twoi przełożeni nie mogli siedzieć bezczynnie, nie? Nebula to międzynarodowa firma na wielką skalę, nie, to megakorporacja z ogromnym wpływem nawet w Ameryce.

Położył kolejny pionek Othello, teraz dwie czarne figurki stały z dwóch stron pionka shogi.

-Dobra, pionek awansuje.

Kiedy to powiedział, natychmiast odwrócił figurkę i podniósł króla, jakby nic się nie stało. Ktoś, kto by go obserwował, nie miałby pojęcia co on robił. Ale dla niego to z pewnością miało jakiś sens.

-Więc znalazłaś się w ciężkich tarapatach. Może mafia będzie cię ścigać, albo może dostaniesz strzał między oczy od jakiegoś profesjonalnego snajpera, wynajętego przez szwajcarski bank. Po prostu ‘pam’, szach mat.

Król w dłoni Izayi poruszył się o jedno pole do przodu i pochwycił wrogiego króla.
-Ciekawe co by się stało, gdybym wprowadził zasadę, w której królowie mogą walczyć jeden na jednego.

Wtedy Izaya w końcu spojrzał na Namie. Ta zaś miała dość zniecierpliwioną minę. Nie miała serca odpowiedzieć na jego bezsensowne wypowiedzi.

Izaya otworzył specjalistyczną aktówkę, która leżała obok planszy, i przyjrzał się ‘głowie’, która znajdowała się w środku.

Potem rozpoczął dziwną rozmowę z Namie:

-Myślę, że jestem taki jak twój wujek. On pewnie wierzy w życie po śmierci mniej niż inni, boi się śmierci bardziej niż inni, i chce dostać się do nieba bardziej niż każdy inny człowiek.

Kiedy słuchała jego rozumowania, Namie wyobraziła sobie twarz swojego wujka. W chwili kiedy zaczęła zastanawiać się nad jego sposobem myślenia, zaskoczył ją fakt, że oprócz brata, zupełnie nie interesowała się resztą swojej rodziny. Mimo tego, że wszelkimi sposobami usiłowała przypomnieć sobie charakter wujka, nie była w stanie wyraźnie go sobie zobrazować.

-Ale już to potwierdziłem. Jestem prawie pewien, że istnieje jakiś rodzaj zaświatów. Po prostu przyjmijmy to tak.

Przyglądał się pięknej twarzy ‘głowy’ Celty. Palcami bawił się jej włosami po czym powiedział figlarnie:

-Mówi się, że z reguły wszystkie Dullahany były kobietami. Wiesz może dlaczego?

-… Nie. Niektórzy moi podwładni badali te legendy, ale zawsze uważałam, że to strata czasu.

-Więc jesteś racjonalistką. W porządku, ale bez względu na to co myślisz… istnieje wiele mitów i legend, które mają wiele cech wspólnych, a czasami są nawet spokrewnione. W skandynawskiej mitologii istnieje niebo, zwane Valhallą… właściwie to nie jest niebo. W każdym razie istnieje takie miejsce. Podobne pojęcie istnieje w celtyckiej mitologii, w której dusze odpoczywają w miejscu nazwanym „Innym Światem”. Wracając do mitologii skandynawskiej, która mówi o istnieniu żeńskich uzbrojonych aniołów..są tak zwane Walkirie, które szukają dusz odważnych wojowników i zaprowadzają je do Valhalli… jeśli chodzi o kobiety w zbrojach, które szukają martwych, nie słyszałaś już o czymś podobnym?

No i co?

Namie nie miała pojęcia do czego on zmierzał. Jedynie wydawało jej się, że uśmiech widniejący na jego twarzy coraz bardziej przypominał maskę, wyglądał coraz bardziej przenikliwie.

-Dlatego jedne wyjaśnienie twierdzi, że Walkirie, które chodzą po ludzkim świecie to tak naprawdę Dullahany. Dlatego Dullahany to kobiety, a większość z nich rzekomo nosiła zbroje. Jeśli to prawda, to ta ‘głowa’ najprawdopodobniej czeka. Czeka na wojnę, czeka na czas, kiedy będzie mogła zaprowadzić tego świętego wojownika do Valhalli.

Choć wszystko co powiedział potem to jedynie jego spekulacje, ciągnął dalej jakby wyjaśniał fakty:

-Powód, dlaczego ta głowa żyje ale znajduje się w śpiączce, jest taki, że nie ma tu pola walki. Gdyby to było możliwe, chciałbym być tym wybranym wojownikiem. Ale nawet jeśli zabiorę ją na wojnę na Środkowym Wschodzie, nie przeżyję na polu walki.

Jego głos nagle zdawał się należeć do młodzieńca, który niecierpliwie czegoś oczekiwał. Jego uśmiech nie miał nic wspólnego z ludzkością.

-Jeśli naprawdę możliwe jest dostać się do Valhalli po śmierci, to co muszę zrobić, żeby tam pójść? Oprócz rozpoczęcia wojny… no jedyny sposób to rozpoczęcie wojny. Ale nawet jeśli polecę na Środkowy Wschód, to i tak nic nie zrobię. Dlatego będę musiał rozpocząć wojnę, w której tylko ja mogę walczyć, którą tylko ja mogę wygrać, prawda?

Skończył mówić i nacisnął palcem na narożnik planszy. Gwałtownie zakręcił tablicę, jakby całym swoim ciałem wyrażał swoją radość. Pionki Othello, shogi i szachowe poleciały we wszystkie strony, jedynie wyróżniony pionek shogi został na środku planszy.

-Jeśli… tu w Tokio… wybuchnie ‘wojna’, która nie będzie miała nic wspólnego z wojskiem czy rządem… Jestem pewien, że przetrwam do końca. Boże, mam takie szczęście! Nie wierzę w niebo, wybrałem życie, przez które nigdy do niego nie pójdę a przez to wszystko dane mi było spotkać upadłego anioła!

Izaya pokazał bezuczuciowy uśmiech, choć wyrażał szczerą radość. W jego śmiechu i entuzjazmie nie było miejsca na nic innego. Dlatego Namie, która na początku miała zamiar powiedzieć coś innego, mogła tylko dać mu prostą odpowiedź:

-To… tylko twoje domysły.

-Ci, którzy wierzą, nigdy nie zginą. Już to powiedziałem, to tylko ubezpieczenie. Dlatego… robię wszystko, żeby się ubezpieczyć i mieć pewność, że dostanę się do ‘zaświatów’. Nawet jeśli pójdę do piekła… nawet jeśli po śmierci jest tylko cierpienie… to nic, o ile ‘ja’ będę mógł dalej istnieć. Ale jeśli to możliwe, wolę pójść do nieba.
Wtedy Izaya mimochodem zadał Namie propozycję, jakby zapraszał dziewczynę na obiad:

-Właśnie, Namie-san. Pójdźmy razem do nieba.

Dopiero kiedy patrzyła na jego uśmiech, tak podobny do maski, Namie zdała sobie sprawę, że dała ‘anioła’ ostatniej osobie, która powinna ją mieć.

-Jako członek Dollarów, jestem najlepszą ochroną dla głowy. Jak w powiedzeniu: ‘Trzymetrowa latarnia morska świeci daleko, nie blisko*’. Celty nigdy nie pomyśli, że głowa znajduje się w grupie, do której należy.

// Trzymetrowa latarnia morska świeci daleko, nie blisko – najciemniej pod latarnią

Dollary? Celty do nich należy?

Informacja, której Namie wcześniej nie znała, naruszyła wszystkie jej zmysły. Właśnie kiedy jej myśli zaczęły się plątać, Izaya diabelsko ją zaprosił:

-Ty też dołącz do Dollarów. W końcu nasze hasło to ‘Zapraszamy wszystkich’. Choć… to ja zacząłem rozdawać zaproszenia.  

Brzmiał jakby jej dokuczał, choć jednocześnie wyglądało to jakby się w niej zakochał, a może nawet życzył jej dobrze.

-Pomóżmy temu upadłemu aniołowi… rozpostrzeć skrzydła i unieść się. Dobrze?

♂♀

Park w południowym Ikebukuro, rano.

To chora historia.

-Nie kocham cię.

Niebo powoli się rozjaśniało. W parku chłopak i dziewczyna siedzieli objęci na ławce.

-Ale kiedy na ciebie patrzę, nie mogę zapomnieć o swojej ‘miłości’ ani determinacji. Dlatego zaakceptuję twoją miłość. Dopóki… jej nie znajdę.

Seiji powiedział to ledwie dosłyszalnym szeptem, łagodnie trzymając Mikę, opartą o jego tors.

Mika cicho uśmiechnęła się, znajdując się w jego objęciu. Kiedy się tak uśmiechała, bez słowa podjęła decyzję.

Muszę stać się tą ‘głową’, żeby Seiji naprawdę mnie pokochał. Nawet jeśli będę musiała wszystko dla niego poświęcić, dalej będę go kochać. Żeby pomóc mu znaleźć głowę, zrobię wszystko i nie będę się przejmować. A kiedy znajdę tą głowę, potnę ją na oczach Seijiego, zmielę te kawałki i zjem je, żeby ona stała się moim ciałem i krwią. Zrobię to wszystko dla niego, dla niego, dla niego…

Wszystko po to, żeby ich miłość mogła w końcu zaistnieć.

Miłość, która była tak niewinna, a jednocześnie całkowicie spaczona.

Ich sylwetki wydawały się takie przelotne i piękne, jednak w tej samej chwili, wyglądały na rozpaczliwie złudne.

-

<< Rozdział 10 || Epilog >>

-
Powrót do góry Go down
https://oficjalniedurarara.forumpolish.com
 
Ostatni Rozdział
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Rozdział 8
» Rozdział 7
» Rozdział 6
» Rozdział 5
» Rozdział 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Oficjalnie Durarara!! :: Durarara!! :: Light Novel :: x1-
Skocz do: